recent posts

POWRÓT

Nie lubię wracać z podróży. To one zmieniają wszystko, więc po co wracać do tego samego. Niby nowe mieszkanie, starzy przyjaciele i rodzina, która tęskni, pewnie nawet nie za mną, ale za Bernim. Ale jednak te powroty sprawiają, że nie wiem, co mam ze sobą począć i natychmiast przychodzi masa nowych pomysłów, na to gdzie chciałabym jeszcze pojechać, co poznać i zobaczyć. Tym razem było podobnie. Płakałam jak bóbr, lecąc już do Londynu, że nasza przygoda dobiegła końca, że nie będziemy jeździć motorem przez pola ryżowe, gubić butów, budować jak w ziemi, rozłupywać kokosów i jeść świeżego mango, które najlepiej smakuje na Gili Meno. Płakałam, bo nie ma u nas wulkanów, zebr na wolności jak w Suazi, bo świat jest taki duży, a ja mała. Płakałam, a w tle cichutko w moich słuchawkach śpiewał Poul Simon Mather and Child Reunion, o więzi matki i dziecka. Nasza więź mogło się pogłębić dzięki podróż, a nie w drodze z przedszkola do pracy i z powrotem. Za co przede wszystkim jestem wdzięczna Berniemu i sobie samej. Nie jestem za to mu wdzięczna za spychologię z jedzeniem. Dzięki hamburgerowi, który ja jadłam bez mięsa na lotnisku Luton, bo mój syn reszty nie chciał, dopiero w Poznaniu, w domu dopadła mnie grypa żołądkowa. Tylko mnie i nikogo więcej. W dodatku po czterech miesiącach podróży przez inną florę i faunę, przez kuchnie świata i różnorodne kraje. Pewnie żebym doceniła dom. Pomyślała wreszcie, że chorobę lepiej przechodzić wśród bliskich. Ale czy jest jakaś różnica, przecież wszędzie można znaleźć pomoc.

O naszej podróży więcej będzie można przeczytać w książce, którą własnie przygotowuję.  
Epilog też będzie : )
POWRÓT POWRÓT Reviewed by Wyślij zapytanie on 05:41 Rating: 5

Brak komentarzy:

top navigation

Obsługiwane przez usługę Blogger.